Chciałbym móc objąć wzrokiem Twe horyzonty,
By móc bez przeszkód
Nadążyć za Twym tokiem myślenia.
Pragnę uchronić Cię od możliwej katastrofy
Gasząc zarzewie kultu świętego płomienia.
Ja, monstrum zrodzone z łona kobiety,
Która nie powinna nigdy
Wydać na świat potomstwa,
Czuję się nagi wobec niewinności Twego spojrzenia
Zupełnie, jakby wystawiono moje ciało na ostrzał.
Kurczowo trzymam się wspomnień
Twych włosów koloru zachodu słońca
Zwykle przezornie schowanych pod kapturem
By nie pozwoliły mi nigdy zapomnieć
Kto tak zmyślnie załatał w mej duszy
Samotności dziurę.
Genialny wiersz :). Odkryłam twojego bloga dzisiaj i muszę powiedzieć że jest genialny :)
OdpowiedzUsuńhttp://fasionsstyle.blogspot.com/