"Ron odszedł..." -
Wydaje się szeptać wiatr
I radio potwierdza skrzekiem.
To twoja wina,
Huczą sowy
I mrożącą krew w żyłach pieśń
Wyją wilki.
Harry unosi głowę
Znad sterty ksiąg z zaklęciami
I widząc głęboki smutek swej towarzyszki,
Obejmuje ją swymi,
Zbyt szczupłymi rękami.
Więc kołyszą się razem,
W takt radiowej melodii,
Płynącej z wnętrza namiotu,
A ona nareszcie zaczyna czuć się swobodnie.
Wyrzuty sumienia obojga,
Giną we mgle zapomnienia.
A wszystkie ich myśli płyną
Nurtem tego samego strumienia.